Przeglądam mój pamiętnik Kuby który
tworzę na bieżąco i podzielę się z wami historią która skończyła się dobrze ale
mogła dużo gorzej gdyby nie fakt że nigdy nie oszczędzaliśmy na
bezpieczeństwie. W lipcu zeszłego roku kupiliśmy fotelik samochodowy, jeden z lepszych
polecanych w tamtym momencie, minął miesiąc i jak co któryś raz jechałam
po Męża do pracy prostą drogą, na drodze podporządkowanej stało auto, wjeżdżam
na skrzyżowanie, nie wiem ile miałam na liczniku ale sporo, kobieta wyjechała. Zaczęłam
hamować ale już wiedziałam co będzie, zaczęłam skręcać. Trafiłam ją, ją
obróciło mnie wyrzuciło z drogi, poduszki się otworzyły. Wysiadłam z auta,
przód skasowany, szyba przednia rozbita. Wyciągnęłam Kubę z fotelika, podjechał
jakiś człowiek zatrzymał się spytał czy wszystko oki, czy pomóc, następnie
spojrzał na Kubę i kazał mi wezwać karetkę, wtedy ja dopiero na niego
spojrzałam, wcześniej tylko kurczowo trzymałam go w ramionach. Na głowie zdarta
skóra, od pasów zdarta skóra na ramionkach. Pogotowie stwierdziło że nie
wygląda to źle, coś go uderzyło, mamy obserwować czy nie ma wstrząsu mózgu, lub
jakiegoś krwiaka, czy nie będzie się zachowywał dziwnie. Samochód pojechał na
lawecie, my do domu. Samochód poszedł do całkowitej kasacji, fotelik do wymiany,
Kuba nie wykazał żadnych dodatkowych objawów, nasze rany się zagoiły ale nadal
mam obawy i najchętniej to bym Kubie tomografię zrobiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz