sobota, 18 października 2014

Czytamy - pomysł na kryminał/sensację

Spojrzałam ostatnio na bloga i stwierdziłam że ostatnie posty dzieli czas około miesiąca. Co do dzieciaków to sprawa stała się jasna w ostatnim poście, niewiele w kwestii przedszkola/żłobka się działo a dzieciaki chore więc niezbyt wiele było do pisania, ale pozostaje drugi z moich ulubionych tematów - czytanie. Czy ja w tym czasie nic nie czytałam? Ależ skąd, bez książki jak bez ręki. W tym miesiącu skupiłam się na lekturze łatwej, przyjemnej i odprężającej czyli trochę kryminału, trochę sensacji.
Postawiłam na dwóch autorów których znam od lat i od lat cenię. Są to Harlan Coben i Lee Child.
Obaj autorzy stworzyli swoich bohaterów i umieszczają ich w rożnych sytuacjach, akcjach, dzieląc ich przygody na tomy. Bohaterowie niezwykle się od siebie różną jednak są przeze mnie tak samo lubiani.
Harlan Coben stworzył Myrona Bolitar'a. Jest to człowiek o dużej wrażliwości, wręcz kobiecej podobnie jak jego imię, ale i nieustępliwy w walce. Były koszykarz którego kariera sportowa zakończyła się wskutek kontuzji kolana. Myron wraz ze swoim przyjacielem Winem (ekscentrycznym bogaczem, wyszkolonym w sztuce zabijania o wyglądzie chłopca do bicia) oraz przyjaciółką Esperanzą Diaz (była zawodniczką kobiecego wrestlingu) prowadzą agencję sportową pomagając swoim klientom w sprawach nie tylko sportu ale i problemów osobistych. Często wikłają się w sprawy morderstw, porwań i zastraszań. Akcja u Cobena jest zawsze szybka, ciekawa i pełna zwrotów akcji, autor często dowcipkuje co dodatkowo dodaje kolorytu książkom.
Child z koli stworzył Jacka Reachera byłego wojskowego, dowódcę elitarnej jednostki, obecnie podróżującego po całym świecie i od niechcenia pakującego się w kłopoty. Jack to typ Robin Hooda, który pomaga napotkanym ludziom za miskę strawy, dach nad głową na noc. Jack to typ twardziela któremu do walki nie jest potrzebny pistolet, wystarczy nóż czy własne ręce. Mistrz w walce i ocenie psychologicznej przeciwnika. Akcja i u tego autora toczy się zawsze ciekawie i szybko a Jack nigdy nas nie zawodzi.
Jeśli nie macie pomysłu na jesienne wieczory to ja podsuwam listę kryminałów z tymi bohaterami. Jednocześnie dodam że nie są to jedyne książki tych autorów, są i takie które wolne są od naszych bohaterów a opowiadają inne historie równie ciekawe. 

Harlan Coben:
  • "Bez skrupułów"
  • "Krótka piłka"
  • " Bez śladu"
  • "Błękitna krew"
  • "Jeden fałszywy ruch"
  • "Ostatni szczegół"
  • "Najczarniejszy strach"
  • "Obiecaj mi"
  • "Zaginiona"
  • "Wszyscy mamy tajemnice"
Lee Child:
  • "Poziom śmierci"
  • "Umrzeć próbując"
  • "Wróg bez twarzy"
  • "Podejrzany"
  • "Echo w płomieniach"
  • "W tajnej służbie"
  • "Siła perswazji"
  • "Nieprzyjaciel"
  • "Jednym strzałem"
  • "Bez litości"
  • "Elita zabójców"
  • "Nic do stracenia"
  • "Jutro możesz zniknąć"
  • "61 godzin"
  • "Czasami warto umrzeć"
  • "Ostatni sprawa"
  • "Poszukiwany"
  • "Nigdy nie wracaj"
 Miłej lektury i jesiennych wieczorów Wam życzę!!!

czwartek, 16 października 2014

Przedszkole żłobek czyli ciąg dalszy na temat rozstań mamy z dziećmi

Minęło półtora miesiąca od mojego posta o pierwszych dniach w placówkach. Jak obecnie sobie radzimy? Trudno powiedzieć. Za posta zabieram się już jakiś czas. Zamiar był, temat też, tylko co tu napisać skoro nie bardzo się da. Dlaczego? Z prostego powodu oprócz problemu w dostosowaniu się dzieci i mamy do nowej sytuacji pojawia się kolejny problem - zbieranie zarazków od innych i łapanie odporności na otoczenie. 
Trudno jest mi pisać na temat "czy moje dzieci się przystosowały czy nie" gdyż moje maluchy należą do tych które do tej pory w domu pod opieka mamy nie wiedziały co to znaczy choroba a teraz nadrabiają. I tak we wrześniu w placówkach byli 9 dni a w październiku jak na razie starszy 4 dni, młodszy 9 dni. 
Te chwile kiedy dzieci zaczynają chorować konfrontują pediatrę z rodzicem, tolerancję pracodawcy, i odporność samego rodzica. Nie będę Wam tu pisać ilu pediatrów przez ten miesiąc odwiedziliśmy, jak "sympatycznie" oni się do nas zwracają i jak wysoki umiejętności ich cechują. Jedno jest pewne zaczęliśmy od kataru a zakończyliśmy na zapaleniu oskrzeli i to nie bynajmniej przez zaniedbanie rodziców, nie rodzice wchodzili oknem gdy kolejny niezwykle zapracowany lekarz odprawiał ich z niczym. 
Zastanawiam się ciągle po tym miesiącu jaki system zdrowotny w naszym kraju byłby najlepszy aby wyeliminować tzw "konowałów" których niestety jest pełno i aby pacjent zaczął być traktowany z szacunkiem a nie jako zło konieczne.
Drugi aspekt chorób naszych dzieci to tolerancja pracodawcy, ja swojego pracodawcę zacznę testować niebawem gdyż na chwilę obecną jak to się pięknie nazywa wypoczywam na urlopie, podejrzewam jednak że żaden pracodawca na dłuższą metę nie jest zadowolony z pracownika któremu dzieci nie chorują 9 dni w miesiącu. Może inaczej statystyki wyglądają przy jednym dziecku, ale im dzieci więcej tym i zwolnienia się wydłużają, w końcu jedno kończy chorować a zaczyna następne które właśnie zaraziło się od pierwszego. 
Dalej się w tym temacie rozwijać nie będę, jeśli macie dzieci sami wiecie jak to wygląda i jakie problemy się pojawiają. 
Wszystkim w okresie jesienno zimowym zdrowia życzę i cierpliwego pracodawcy!