piątek, 30 maja 2014

Czytamy - Terry Goodkind "Miecz Prawdy - Spowiedniczka"


Wczoraj zakończyłam 11 tom "Miecza prawdy" ostatni. Pytanie tylko czym są kolejne tomy które mam jeszcze w biblioteczce, według źródeł są one z "Mieczem Prawdy" powiązane ale nie są jego częścią. 
 
"Spowiedniczka" dotarła na pierwsze miejsce listy hitów sieci Barnes&Noble i Bordes/Walden, a także do czołówki bestsellerów "Washington Post", "Publishers Weekly" i "Locusa" - taki opis czytamy na odwrocie tomu, czy słusznie? Szkoda że nie znam statystyk dla naszego kraju.

Długo czekałam na ten tom, długo bo poprzednie dwa tomy w odróżnieniu od całości serii nie kończyły się rozwiązaniem a przenosiły nas w kolejny tom. Ten tom jednak obfitował w akcję w zawrotnym tempie, zgromadził wszystkich dotychczasowych bohaterów chyba poza Rahlem Posępnym. Wielokrotnie moja ekscytacja akcją toczącą się znajdowała ujście w głosie i komentarzach. Mój biedny mąż który czyta dużo wolniej i jest dopiero w trzecim tomie chyba w tym momencie chciałby torturami ze mnie wyciągnąć czym ja się tak ekscytowałam, a naprawdę było czym. Kahlan w rekach Jaganga, Nici w rekach Jaganga, Richard grający w Ja La dh Jin, Nathan jako lord Rahl, Bestia, chimery, smoki, umierająca wieża czarodzieja i wiele innych, a zakończenie w głos się śmiałam sama z siebie że na to nie wpadłam. Po prostu majstersztyk.
 
Jedyne co dla mnie jak pewnie wielu innych czytających serie po kolei raziło to ciągłe powtarzanie, przypominanie, wyjaśnianie tego co się zdarzyło. Przy każdym tomie mamy streszczenie krótkie tego co było wcześniej i pojawia się pytanie na ile nas czytających w kolejności to irytuje. Ja się momentami starałam nie wyłączyć i nie przeskoczyć dalej z obawy że coś przegapię. Drugie pytanie i może test, kto jeszcze "Miecza prawdy" nie miał w ręce może zaczął by od jakiegoś tomu w środku i wypowiedział się na ile te wyjaśnienia mu pomogły i czy aby na pewno chciał wiedzieć jak potoczyły się wcześniejsze historie przed ich przeczytaniem?
 
Ja osobiście wolę po kolei i nie wyobrażam sobie dowiedzieć się już na początku czy Kahlan i Richardowi się udało, czy Spowiednik się narodził, czy Nathan działa w dobrej wierze...

czwartek, 22 maja 2014

Czytamy - Martyna Wojciechowska "Kobieta na krańcu świata" cz 2 i 3


"Kobieta na krańcu świata" cz. 2 to książka niby podobna do pierwszej a jednak zupełnie inna. W pierwszej części wyraźnie było widać bohaterkę historii, każda z kobiet była na swój sposób silna i heroiczna w swoim życiu. W tej książce już tak wyraźnie zarysowanych postaci nie widać a przynajmniej nie w każdej historii. Czasem stają się ważniejsze zwierzęta a czasem osoba przedstawiona wydawała mi się płytka, powierzchowna czy nawet pazerna.
"Kobieta na krańcu świata" cz 2 to siedem historii.
Pierwsza historia to historia przybranej mamy hipopotama z RPA. W historii większe wrażenie niż bohaterka wywarł na mnie sam hipopotama. A bohaterka, no cóż zastanawiałam się całą historię czy aby na pewno jest całkowicie zdrowa psychicznie.
Druga historia opowiada o kobietach atrakcjach turystycznych, posiadaczkach najdłuższych szyj świata prawie 30 cm. Pochodzą one z plemienia Padaung w Tajlandii. Szok i zadziwienie jak wiele kobiety zrobią, robiły i będą robić by podobać się mężczyzną, a w obecnych czasach czego się chwycą żeby zarobić na utrzymanie rodziny i lepszą przyszłość dla dzieci.
Kolejna historia to kobiety piloci w Tanzanii i to jest historia na miarę pierwszej części gdzie wyklarowana jest konkretna bohaterka, konkretna walka (nie znaczy to jednak że druga część jest gorsza - jest po prostu inna).
W następnej opowieści przedstawiony jest jak dla mnie los społeczności w Etiopii, szybka choroba, niegroźna dla nas i tragiczna w skutkach dla tamtejszej społeczności a to za sprawą braku odpowiedniej opieki lekarskiej. Pokazanych jest tu kilka kobiet, te chore które będą poddawane operacji i te które przyjechały tu specjalnie z misją kierowane współczuciem by przeprowadzić w ciągu kilku zaledwie dni w opłakanych warunkach setki operacji. W kolejnych dwóch historiach przechodzimy w dwie kobiece skrajności Japonii - gejsze i lolitki. Na koniec historia ośrodka rehabilitacji orangutanów w Indonezji i tu znów bardziej jak dla mnie historia orangutana niż samych opiekunek orangutanów.
Mimo że książka inna od pierwszej części to jednak na bardzo wysokim poziomie, przejmująco napisana, przekazująca emocje, mądra. Wiele emocji ale i wiele wiedzy.
Na koniec coś co jak dla mnie stanowi najwyższą ocenę dla jakości oprawy graficznej. Któregoś dnia mój starszy syn podszedł do mnie z małą książeczką dziecięcą i słowami "mama ty będziesz czytać tę a ja tę książkę", oddał mi swoją książkę a w rękę wziął opasłe tomisko "Kobiety na krańcu świata". Ponad pól godziny przeglądał zdjęcia i głośno relacjonował. Czy może być lepsza recenzja dla tych zdjęć? myślę że nie!



O ile przy drugiej części "Kobiety na krańcu świata" zastanawiałam się czy dam radę trzeciej, czy aby ona nie będzie bardzo słaba, to teraz stwierdzam że właśnie ta trzecia część jest od drugiej zdecydowanie lepsza. Znów mamy ciekawe historie, świetną oprawę graficzną, ponownie moje dziecko podbierało mi książkę z biblioteczki by oglądać te piękne zdjęcia. W tej oprawie graficznej ja bardzo cenię to, że zdjęcia są dodatkowo opisane, podpisane. Trzecia część "Kobiety na krańcu świata" zawiera siedem historii.
Pierwsza historia to historia w zasadzie bez głównej bohaterki, mamy tu ród zajmujący się swoją rodziną bo każdy ich zmarły odradza się w szczurze i każdy szczur po śmierci odradza się jako człowiek w tym rodzie. Tak dobrze zrozumieliście, Ci ludzie myślą że zajmują się swoimi zmarłymi przodkami i przyszłymi potomkami i wybudowali im świątynie szczurów.
Druga historia to Samoa i fa'afafine czyli mężczyźni którzy są jak kobiety. Nie są jednocześnie ani drag queen ani transwestytami. To mężczyźni wchodzący w rolę kobiety w życiu codziennym ale często w związku małżeńskim z kobietą.
Kolejna historia to Sydney i kobieta ekstremalna. Spadochroniarka, basejumperka, alpinistka, rekordzista w skokach w wingsuit.
W kolejnej historia udajemy się do Meksyku i matadorki walcząca z bykami. Nie będę tu więcej opisywać bo o czym, o uszach i ogonach czy jądrach wiszących na ścianie jako trofeum, a może o wartych fortunę ubiorach, o samej bohaterce jaka jest, nie o tym przeczytajcie sami.
W następnej historii spotykamy się z czarownicami z Ghany. A tak naprawdę ze starszymi kobietami których rodziny pozbywają się oskarżając o czary. Taka kobieta musi wówczas uciekać i osiedlach się w wiosce czarownic, miejscu gdzie w "świętym " obrzędzie (zabicia kury - wszystko zależy od tego czy kurczak po podziemiu gardła zdechnie na plecach czy brzuchu) kobiety te są oczyszczane z oskarżeń lub ich moc neutralizuje wywar z krwi kury.
Przedostatnia historia to Australia i opiekunka, przybrana mama kangur, ale też koali, kolczatek i innych. Mama jak to mama z miłością do dzieci ale też mocno zmęczona bo ile można zajmować się niemowlakami. Ta mama ma właśnie co moment nowego niemowlaka i często nie bliźniaki i nie trojaczki ale 20-raczki, a te niemowlaki skaczą jej po szafach, żyrandolach i zjadają lub roznoszą wszystko co napotykają na swej drodze
Ostatnia historia to historia żony trzech mężów z widokiem na Himalaje. Ciekawi jesteście jak wygląda taki związek, jak funkcjonuje takie społeczeństwo, byliście przekonani że istnieje tylko społeczeństwo wielu żon ale nie wielu mężów. Ja się pierwszy raz spotkałam z takim układem życiowym i... podoba mi się :) och tak już to widzę, proszę męża o powieszenie obrazu i się zaczyna: brak gwoździa, nie ten młotek, jadę do sklepu ale w samochodzie właśnie przepaliła się żaróweczka, a półka na której są żaróweczki właśnie w tym momencie wymaga pomalowania itd... Gdy pierwszy mąż walczy z powieszeniem obrazu pozostali mogliby się wziąć za przekopanie ogródka i inne

sobota, 3 maja 2014

Czytamy - Martyna Wojciechowska "Kobieta na krańcu świata"

Dziś książka, album do której sięgnęłam w czasie tej dżdżystej majówki. Właśnie zakończyłam tom pierwszy, przede mną kolejne dwa mam nadzieję równie ciekawe.

"Kobieta na krańcu świata" część pierwsza to osiem historii o kobietach.
Zapaśniczka cholita - Boliwia, kobieta kowboj (gaucha) - Argentyna, królowe piękności i operacji plastycznych - Wenezuela, kobiety saperzy - Kambodża, kobieta zarabiająca i żyjąca w pływającym domu - Wietnam, szefowa fundacji wdowa po założycielu prowadząca sierociniec dla słoni - Kenia (Nairobi National Park) , dwie żony jednego męża - Tanzania(Zanzibar), nastoletnia panna młoda - Namibia (plemię Himba).
Każda z tych historii opowiada o jednej lub kilku kobietach ale wiele z nich porusza los innych im podobnych czy wychowanych w podobnym środowisku. Książka zawiera nie tylko opisy tych konkretnych kobiet ale obfituje również w opis historycznych wydarzeń danego terenu, które doprowadziły do takiego ukształtowania społeczeństwa. Czytaniu towarzyszą nam emocję smutku - los słoni i zwiększającej się liczby kłusowników i popyt na kość słoniową, radości - jest ktoś kto stara się ratować te piękne zwierzęta, szoku - na ilość operacji plastycznych w Wenezueli, przerażenia - ja mało mają do powiedzenia i jak traktowane są kobiety Zanzibaru czy Namibi.
Książka obfituje w ogromna ilość zdjęć ilustrujących historię, przedstawiających bohaterki, ich życie, domostwa, rodzinę, pracę i wiele innych.
Chyba każdy zna program Martyny Wojciechowskiej pod tym samym tytułem ale czy każdy obejrzał wszystkie odcinki. Ja nie miałam na to czasu, a nawet jeśli to uważam że książka jest świetnym uzupełnieniem programu, lub program świetnym uzupełnieniem książki - zależy w jakiej kolejności, co nam w rękę, oko wpadło.
Ze swojej strony gorąco polecam i zachęcam bo warto