poniedziałek, 4 listopada 2013

Coś do poczytania?

Dziś z innej beczki. Jako mama dwóch maluchów praktycznie cały czas wykorzystuje na zajmowanie się nimi. Nie powiem żeby nie brakowało mi "starego" życia. Dzieciaki super sprawa ale czasem człowiek wyskoczyłby do kina do restauracji czy choćby usiadł w spokoju i ciszy. Nasze rodzinki są daleko więc nie ma opcji zostawienia szkrabów z kimś.
Moim substytutem na to wszystko jest weekendowy wieczór i wieczorna kąpiel. Te dwie chwilę spędzam ostatnio nad książką lub szydełkiem.
Ostatnio mój mąż po powrocie do domu zaszył się w telefonie. Pytam co robi a on mi na to że czyta. Normalne? Nie, nie u mnie. Mój mąż słucha audiobooków on nie czyta więc musiałam sprawdzić jaka książka to zmieniła i tak zaczęłam "Grę Endera" Orsona Scott Carda już chyba w kinach jest ekranizacja ale ja wolę zacząć od książki.
Przeczytałam. Co mogę powiedzieć? Wciąga, jest napisana językiem który wciąga człowieka w wir akcji całkowicie. Cała książka jest pełna zdarzeń bo nie akcji od których nudą nie wieje. Całą książkę nie mogłam przewidzieć zakończenia co nie jest częste w moim przypadku, ale ostatecznie ostatnie strony mnie rozczarowały. Spodziewałam się spektakularnego końca lub zamknięcia części w sposób który zachęci mnie do dalszego czytania. Dostałam smutek i morał płytki aż do granic. Nie skreślam lektury bo czytało się przyjemnie. Obejrzę film bo ciekawi mnie jak podeszli do tego scenarzyści i reżyserzy ale następna książkę tego autora tymczasem odłożę na bok. Teraz zmierzę się z "Mieczem prawdy" Terry'ego Goodkinda. Saga która mnie wciągnęła na studiach a z której kino zrobiło serialowego gniota. Zobaczymy jak będzie się ją czytać po latach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz