czwartek, 12 grudnia 2013

Jak ubiera się choinkę z maluchem

Dziś ciąg dalszy na temat przygotowań do świat.
Dom wysprzątany, prezenty kupione, w sklepach szał świat, czas ubrać choinkę. Od początku wiedziałam że to dobra komedia będzie ale nie tego się spodziewałam.
Tata przyniósł choinkę z suteryny i się zaczęło. Samo rozpakowanie przebiegało sprawnie Kuba trzymał sznurki, pytał co to i służył pomocą. Następnie samo drzewko zostało rozstawione a Kuba zapytał "mogę wspinać?" no tak a czego ja oczekiwałam po chłopaku, jest drzewo to trzeba się wspinać. Następnie pomógł przynieść bombki i zaczął rozwieszać te plastikowe. Nie ważne że w jednym miejscu i raczej je na stos układał na gałęzi. Sznureczki nie były potrzebne. 

Później zmienił koncept i postanowił rozprowadzić je po całej choince rzucając nimi jak do kosza a te co spadły otrzymały miano piłki i od razu ruszyły do gry w kopanego. Po wrzuceniu, powtórzę raz jeszcze wrzuceniu bo nie powieszeniu, pierwszych 6 plastikowych krzyknął "wygrałem".
Przyszła kolej na bombki szklane, niestety chyba popełniliśmy błąd bo według Kuby żadne nie nadawały się do powieszenia na choince, wszystkie po kolei były wyjmowane i odkładane na stół luzem i długo nam zajęło namówienie syna żeby jednak je powiesić. Myślicie że to koniec, nie tu się włączył niebywały zmysł estetyczny naszego syna z każdą bombka chodził wokół choinki, i cmokał wzdychając jednocześnie zastanawiając się gdzie powiesić tę czy inną ozdóbkę. W efekcie końcowym pozostały cztery bombki które jak to Kuba określił pasują "do dywanu", leżą sobie zatem na dywanie i czekają aż młody dekorator choinki pójdzie spać. dekorator natomiast chodzi wokół choinki i nadal zdejmuje i przewiesza kolejne bombki, nie wiem kiedy efekt będzie ostateczny ale póki co zajęło nam to już 2,5 godziny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz