Dzisiejszy post rozpocznę trochę poza tematem. Pomijając nieobecności dzieciaków w placówkach z powodu chorób, chyba mogę powiedzieć, że przystosowali się do nowych miejsc na tyle na ile jest to możliwe. Starszak daje buziaka i pędzi do zabawy, młodszy zależy od dnia, raz z płaczem a raz pędem biegnie do sali i do zabawy. Obaj nieustannie wracając głodni jak wilki i już w szatni muszą zakąszać bułkę i przepijać herbatką z bidonu. Wyprawa rano jest zatem dobrze przemyślana i przygotowana, prowiant musi być już rano przygotowany i zapakowany, w drodze z pracy nie ma na to czasu. Wieczory są mocno przestawione ze względu na zmieniony tryb. Starszy synek nie śpi już od ponad dwóch lat a tu nagle w przedszkolu dwugodzinna drzemka, byłam przekonana ze nie będzie spał, a tu niespodzianka śpi, w domu jednak o spaniu wieczorem mowy nie ma. Młodszy spał w domu dwa razy, w żłobku śpi raz, w domu wieczorem nie może wytrzymać nawet do wieczorynki, pada jak kłoda zaraz po kolacji.
Wszystko to byłoby super gdyby nie przerwy na choroby. Obecnie znów siedzimy na L4 w domku i leczymy anginę u młodszego i przeziębienie u starszego. I tu przechodzę do tematu właściwego - "operacja pluszak".
Tymek do żłobka taszczy swojego przyjaciela kota. Z kotem są nierozłączni. Niekoniecznie kot musi być non stop w rękach, ale jak Tymusiowi smutno, sennie, albo jest głodny to kota trzeba przytulić, w domu to samo, zawsze z kotem spał i śpi nadal. Kot na początku miauczał dzięki jakiemuś tam małemu mechanizmowi i baterii w brzuszku, baterie się wyczerpały i kot miauczeć przestał. Gdy w żłobku/domu jest wesoło kot idzie na podłogę, w chwilowe zapomnienie i szoruje podłogę. Od tego szorowania zrobił się brudas niesamowity.
Dziś podebrałam kota w chwili nieuwagi Tymka z zamiarem uprania, chciałam jednak najpierw usunąć mechanizm żeby bateria się nie rozlała i inne badziewia i nie zanieczyściły kota nieodwracalnie. Wzięłam nożyczki, nóż i zabiera się do kota.
Kuba na to: mama co robisz kotkowi
Ja: operację, kotek źle się czuje muszę go wyleczyć
Kuba: mama ale to go będzie bolało!!!
Ja: trzymaj go za łapkę, ja mu dałam tabletkę wcześniej żeby nie czuł bólu
No i Kuba złapał kotka za łapkę i tak go rozcięliśmy, usunęliśmy mechanizm i zaszyliśmy
Później kotek został pogłaskany, przytulony przez Kubę i poszedł się kąpać. Na koniec było szybkie suszenie na kaloryferze i wreszcie oddany czyściutki stęsknionemu Tymusiowi na koniec dnia. Oczywiście Tymuś pół dnia kota szukał i płakał za nim ale za każdym razem udawało się trochę go uspokoić innym pluszakiem. Powrót przyjaciela był jednak niebywale radosny.
Dziś podebrałam kota w chwili nieuwagi Tymka z zamiarem uprania, chciałam jednak najpierw usunąć mechanizm żeby bateria się nie rozlała i inne badziewia i nie zanieczyściły kota nieodwracalnie. Wzięłam nożyczki, nóż i zabiera się do kota.
Kuba na to: mama co robisz kotkowi
Ja: operację, kotek źle się czuje muszę go wyleczyć
Kuba: mama ale to go będzie bolało!!!
Ja: trzymaj go za łapkę, ja mu dałam tabletkę wcześniej żeby nie czuł bólu
No i Kuba złapał kotka za łapkę i tak go rozcięliśmy, usunęliśmy mechanizm i zaszyliśmy
Później kotek został pogłaskany, przytulony przez Kubę i poszedł się kąpać. Na koniec było szybkie suszenie na kaloryferze i wreszcie oddany czyściutki stęsknionemu Tymusiowi na koniec dnia. Oczywiście Tymuś pół dnia kota szukał i płakał za nim ale za każdym razem udawało się trochę go uspokoić innym pluszakiem. Powrót przyjaciela był jednak niebywale radosny.
Po operacji kot śladów praktycznie nie nosi, kąpiel przyniosła zamierzony efekt i znów mały człowiek bez obaw może przytulać swojego przyjaciela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz