Są książki po które sięgam ze względu na jakieś przeczucie, ruch ręką, drżenie serca. Tak było w przypadku Carlos Ruiz Zafón. Szykowałam się do szpitala i postanowiłam zabrać ze sobą jakąś lekturę. Stanęłam przed półką w księgarni i patrzyłam, w oko wpadł mi "cień wiatru", nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale zaraz potem nie mogłam opanować myśli, że muszę mieć obie książki które wówczas stały w księgarni i tak nabyłam również "Grę anioła".
Stało się inaczej niż planowałam i żadnej z książek w momencie zakupienia nie przeczytałam, przeleżała na półce aż do tej chwili.
"Przez niespełna pół godziny błądziłem po zakamarkach tego labiryntu, nad którym unosiła się woń starego papieru, kurzu i magii. Pozwalałem swoim dłoniom wędrować po niekończących się rzędach wystających grzbietów, kusząc los, żeby pokierował moim wyborem. Zerkałem na spłowiałe tytuły.... Dość szybko zawładnęła mną myśl, iż pod okładką każdej z tych książek czeka na odkrycie bezkresny wszechświat.... I może ta myśl albo przypadek czy też los, powinowaty przypadku, sprawiły, że w tej samej chwili już byłem przekonany i właśnie wybrałem książkę do adopcji. A raczej książkę, która mnie usynowi. Wystawała niepozornie ze skraju jednego z regałów, oprawiona w skórę barwy czerwonego wina, i wyszeptywała swój tytuł złotymi literami płonącymi w spływającym spod kopuły świetle..."
Jeden z początkowych fragmentów powieści pokazuje jak często wybór książki jest dla nas przypadkowy. Ruch ręki, zrządzenie losu wprowadza nas w nowy świat, w świat autora którego często nie znamy i prowadzi nas w nieznane.
Historia przedstawia nam Daniela jako kilkuletniego chłopca który zabrany przez ojca na Cmentarzysko Zapomnianych Książek wybiera książkę która ma być jego pierwszą lekturą. Czyta, jest zauroczony, chce się dowiedzieć wszystkiego o jej autorze i tym sposobem uruchamia lawinę zdarzeń, które maja zmienić jego życie. Z czasem jednak zapomina, dorasta zmienia priorytety, zapomina o książce, nadchodzi jednak dzień gdy książka przypomina o sobie bo "niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca". I tak nasz bohater wkracza w mrok.
Wielokrotne poszukiwania i odkładanie własnego życia na rzecz tych poszukiwań tylko nas utwierdza, że książka zmieniła jego los na zawsze, ale i tak pozostanie jej wierny aż po kres.
Sama powieść ocieka krwią, trupem, przemocą. Autor prowadzi historie splatając życie wielu osób i prowadząc je w sobie wiadomym kierunku. Fakt, że mnie jakoś kierunkiem i zakończeniem nie zaskoczył, ale nie to się tutaj liczy. Książka jest mistrzostwem w prowadzeniu słowa, obfita w dialogi wysokich lotów a jednocześnie osadzona w scenerii którą nie pogardził by najznamienitszy thriller czy horror. Tu nie jesteśmy w mrocznym domu, pokoju czy piwnicy, tu mroczna jest cała Barcelona - powojenna, ciemna, ponura, ociekająca deszczem. Chodzimy po niej, po jej mrocznych uliczkach, odwiedzamy domy dla obłąkanych, zrujnowane pałacyki, spotykamy, pijaków, rzezimieszków, włóczęgów, dziwki, przekupną policję i biednych ale uczciwych mieszkańców.
Czytając nie raz mi się włos jeżył na głowie i mówiłam iż moja noga nigdy w tym mieście nie postanie, tak na wszelki wypadek, bo jakże miałabym tam przetrwać. Niemniej ostatecznie jestem oczarowana dziełem które stworzył pisarz. Po lekturze mam wiele pytań i chętnie tak jak bohater śledził losy swojego pisarza ja wniknęłabym w umysł i los autora "Cienia wiatru"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz