wtorek, 6 stycznia 2015

Czytanie dzieciom

Czy naprawdę hasło "czytajmy dzieciom" jest poważne? Od jakiego wieku ja się pytam? Ja podejmowałam różne próby i za każdym razem są one niebywale zabawne. Jestem ogromną miłośniczką książek i czytania i bardzo chciałabym aby moi synowie również czytali, jednak zaszczepianie tej pasji od najmłodszych lat poprzez czytanie przed snem to nie lada wyzwanie.
Pierwsze próby były gdy urodził się mój pierworodny. Przy Kubie miałam tyle na głowie, a sytuacja posiadania dziecka była tak dla mnie nowa, że w zasadzie to zbyt górnolotne stwierdzenie iż czytałam. Kiedy Kuba osiągnął rok postanowiłam podjąć kolejną próbę, ale nikt mi nie powiedział że czytanych książek trzeba się najpierw samemu nauczyć na pamięć, bo dziecko będzie je wyrywało z rąk, podbierało, zasłaniało głową strony usiłując dojrzeć co tam ciekawego mama gada oraz przewracało strony po kilka na raz. Kolejna próba odbyła się gdy urodził się Tymek, do tego czasu Kuba sam czytał, czyli oglądał obrazki, często do góry nogami. Po urodzeniu Tymka wpadłam na pomysł czytania śpiącemu dziecku, i tak realizowałyśmy na sali szpitalnej gdzie leżały dzieciaki czytanie śpiochom. Po powrocie do domu i ta idea szybko upadła, bo czytanie po zajmowaniu się dwójką dzieciaków i domem przez cały dzień mogło się skończyć uśpieniem mamy zamiast dzieci. Wniosek: najlepiej u nas sprawdza się jednak model - każdy ma swoją książkę i czyta jak potrafi. Jeden do góry nogami, jeden wymyślając historie i matka czytająca to co lubi.
Ostatnią próbą jak do tej chwili była ta wczorajsza. Ułożyłam swoje pociechy, które ostatnio każdy wieczór koniecznie chcą spędzać w jednym łóżku, pod kołdrą i zarządziłam "Mama wam poczyta. Leżymy i słuchamy" i się zaczęło.... Ja czytam Kuba wkłada głowę bo chce oglądać obrazki, Tymek wstaje i robi przechadzki po wielkim łóżku Kuby, tata usiłuje uspokoić dzieci. Każde zdanie czytam dwa razy czasem nawet dziesięć. Tymek przechodzi przez książkę, by dotrzeć do taty, Kuba śmieje się że brat wszedł do dżungli bo w końcu "Księgę dżungli" czytamy. Śmiechy, okrzyki, bieganie, upominanie, zawracanie na łóżko, przykrywanie, układanie i tak wokoło i mama z myślą w głowie "czytanie ma wyciszyć dziecko przed snem, ale jak niby?". Moje dzieci po czytaniu były bardziej rozbrykane niż przed. Próbę mimo wszystko zaliczam do udanych, bo Kuba historie przyswoił i chciał abym kontynuowała czytanie. Tymek zapewne nie odnotował że w ogóle odbywało się czytanie, natomiast na pewno była jakaś świetna wieczorna zabawa. Dziś ją na pewno powtórzymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz