poniedziałek, 26 stycznia 2015

Czytamy i słuchamy - Michael Jackson "Moonwalk"





Niepodważalny Król popu, pisał muzykę, słowa, tworzył taniec, nakręcał wideoklipy, czy było coś czego nie potrafił. Tak książka nie jest do końca jego. Sam Michael powiedział że nie potrafi tego napisać. Książka powstawała w odpowiedzi na pytania Shaye Areheart, które to naprowadzały Jacksona na opowieść. Odpowiedzi nagrane później zostały przez niego zredagowane, przetworzone i stworzyły autobiograficzna opowieść o Michaelu do roku 1988.
Była to kolejna książka czytana przeze mnie i wymagająca wielu dłoni. W jednej książka, w drugiej myszka od komputera i słuchawki na uszach. Częste pauzy powodowane koniecznością obejrzenia od deski do deski klipu, wysłuchania muzyki i to nie dlatego że ich nie znam a dlatego że poznawałam je od nowa okraszone historiami autora, jego uczuciami. Czytając oglądałam utwory chronologicznie, przyglądałam się rozwojowi tańca, muzyki, stroju i samego Michaela. Wyszukiwałam nagrań najstarszych, tych pierwszych, oficjalnych klipów i pierwszych wystąpień telewizyjnych. Na postawie książki można z powodzeniem stworzyć swoją listę "the best" w której na pewno znajdą się: "Dreamer", "Shake your body(down to the ground)", "Rock with you", "Don't stop till you get enough", "She's out of my life" ,"Heartbreak hotel", "Beat it" (gdzie w klipie brali udział członkowie prawdziwych gangów, a stroje były ich własnymi a nie projektowanymi do klipu) , "Say say say", "The girl is mine", "Billie Jean"( w której pierwszy raz pojawił się moonwalk a na stałe wszedł kapelusz jako domena Michaela), "Human nature", "The lady in my life", "Thriller", "We are the world", "Bad", "Man in the mirror", "Can't stop loving you", "The way you make me feel", "Smooth criminal".

Dowiedziałam się paru ciekawostek, jak np to że Michael znalazł się dwa razy w księdze rekordów Guinnesa, raz za sprawą albumu a drugi raz za sprawą Pepsi.
Książka rozbudziła moją ciekawość chętnie przeczytałabym o kolejnych latach kariery i życia Michaela w jego słowach i odczuciach.
Polecam





niedziela, 18 stycznia 2015

Czytamy - Eduardo Mendoza "Sekret hiszpańskiej pensjonarki"



Jeśli kochacie kryminały a potrzebujecie czegoś niekonwencjonalnego książka Mendozy będzie w sam raz. Kryminał ale jakże inny, rzec by można parodia kryminału.
Bohater główny, pozwólcie że przedstawię go jego własnymi słowami:
"Nie musi się pani niczego obawiać z mej strony. Jestem byłym przestępcą przebywającym na wolności zaledwie od wczoraj. Policja szuka mnie, by ponownie zamknąć w domu wariatów, ponieważ uważają, iż jestem zamieszany w śmierć pewnego człowieka, a może nawet dwóch, w zależności od tego, czy ci od karabinu maszynowego trafili sobie w ogrodnika, czy też nie. Oskarża się mnie także o posiadanie narkotyków: kokainy, amfetaminy i kwasu lizergowego. Moja nieszczęsna siostra, z zawodu kurwa, trafiła przeze mnie do pudła. (...) trochę cuchnę potem, winem i śmietnikiem..."
Myślę że już samo przedstawienie bohatera zachęci do przeczytania książki.
Dodać trzeba że u Mendozy nie zastanawiałam się nad rozwikłaniem zagadki a nad tym gdzie nogi bohatera go powiodą, w  jakie kłopoty się jeszcze wpakuje i czy prędzej wyląduje w wariatkowie czy rozwikła postawione sobie zadanie.
Język bohatera, jego przemyślenia i przygody to naprawdę kawał dobrej farsy. Polecam.

wtorek, 6 stycznia 2015

Czytanie dzieciom

Czy naprawdę hasło "czytajmy dzieciom" jest poważne? Od jakiego wieku ja się pytam? Ja podejmowałam różne próby i za każdym razem są one niebywale zabawne. Jestem ogromną miłośniczką książek i czytania i bardzo chciałabym aby moi synowie również czytali, jednak zaszczepianie tej pasji od najmłodszych lat poprzez czytanie przed snem to nie lada wyzwanie.
Pierwsze próby były gdy urodził się mój pierworodny. Przy Kubie miałam tyle na głowie, a sytuacja posiadania dziecka była tak dla mnie nowa, że w zasadzie to zbyt górnolotne stwierdzenie iż czytałam. Kiedy Kuba osiągnął rok postanowiłam podjąć kolejną próbę, ale nikt mi nie powiedział że czytanych książek trzeba się najpierw samemu nauczyć na pamięć, bo dziecko będzie je wyrywało z rąk, podbierało, zasłaniało głową strony usiłując dojrzeć co tam ciekawego mama gada oraz przewracało strony po kilka na raz. Kolejna próba odbyła się gdy urodził się Tymek, do tego czasu Kuba sam czytał, czyli oglądał obrazki, często do góry nogami. Po urodzeniu Tymka wpadłam na pomysł czytania śpiącemu dziecku, i tak realizowałyśmy na sali szpitalnej gdzie leżały dzieciaki czytanie śpiochom. Po powrocie do domu i ta idea szybko upadła, bo czytanie po zajmowaniu się dwójką dzieciaków i domem przez cały dzień mogło się skończyć uśpieniem mamy zamiast dzieci. Wniosek: najlepiej u nas sprawdza się jednak model - każdy ma swoją książkę i czyta jak potrafi. Jeden do góry nogami, jeden wymyślając historie i matka czytająca to co lubi.
Ostatnią próbą jak do tej chwili była ta wczorajsza. Ułożyłam swoje pociechy, które ostatnio każdy wieczór koniecznie chcą spędzać w jednym łóżku, pod kołdrą i zarządziłam "Mama wam poczyta. Leżymy i słuchamy" i się zaczęło.... Ja czytam Kuba wkłada głowę bo chce oglądać obrazki, Tymek wstaje i robi przechadzki po wielkim łóżku Kuby, tata usiłuje uspokoić dzieci. Każde zdanie czytam dwa razy czasem nawet dziesięć. Tymek przechodzi przez książkę, by dotrzeć do taty, Kuba śmieje się że brat wszedł do dżungli bo w końcu "Księgę dżungli" czytamy. Śmiechy, okrzyki, bieganie, upominanie, zawracanie na łóżko, przykrywanie, układanie i tak wokoło i mama z myślą w głowie "czytanie ma wyciszyć dziecko przed snem, ale jak niby?". Moje dzieci po czytaniu były bardziej rozbrykane niż przed. Próbę mimo wszystko zaliczam do udanych, bo Kuba historie przyswoił i chciał abym kontynuowała czytanie. Tymek zapewne nie odnotował że w ogóle odbywało się czytanie, natomiast na pewno była jakaś świetna wieczorna zabawa. Dziś ją na pewno powtórzymy.